Adam Naruszewicz – Reduty – Interpretacja i analiza

Satyra Adama Naruszewicza Reduty jest prezentacją życia społecznego i politycznego XVIII- wiecznej Warszawy. 

Reduty – były to bale maskowe organizowane w stolicy za panowania Augusta III. Poeta ukazuje negatywne typy ludzkie w XVIII-wiecznej Polsce czyli, hipokrytów w kościele, a zdrajców na dworze. 

Podmiot liryczny obserwuje w czasie karnawału wraz ze szlachcicem z prowincji maskaradowych przebierańców przemieszczających się przez plac Zamkowy. Autor ustami narratora, wspomianego szlachcica krytykuje zepsucie moralne wyższych sfer ówczesnego społeczeństwa.

Według niego maski, które założyli redutnicy to ich fałsz i obłuda, którymi posługują się na co dzień, by ukryć swe prawdziwe oblicze, swój egoizm, głupotę i próżność. Towarzystwo, które na pozór wydaje się szlachetne, w rzeczywistości bardziej przypomina zwierzęta niż ludzi: Chcesz widzieć pełne zwierza różnego obory, Przebież nasze ratusze, pobożne klasztory, Odwiedź izby sądowe ….

W pewnej chwili obserwatora mija dumny pan w karocy pełnej przepychu. Powiedziałbyś, że to pan. Istnać to gołota, kryje się wśród jedwabiu i jasnego zlota. Przepił już swój majątek, zapożyczył się, gdzie tylko mógł, nieustannie nachodzą go dłużnicy, lecz pycha została i niesforne żądze                                                                                                                                                            .Jadący za nim buczny junak udaje wielkiego zucha, lubi się popisywać, jest zawadiaką, który w rzeczywistości nie kwapi się do obrony ojczyzny. Niestety, to w sumie młodzian strachem podszyty, tchórzliwy łajdak, ktory tylko Przy kuflu za ojczyznę łba nadstawia chutnie. Gotów umrzeć, a czemu. Że mu nikt nie utnie. Tylko w karczemnych bójkach i sejmikowych kłótniach znakomicie potrafi kszesać szabelkę i zbierać guzy od podobnych mu zabijaków. 

Kolejny typ to hipokryta w masce świętoszka, człowieka pobożnego i prawego. W rzeczywistości nie żyje zgodnie z przykazaniami szarga sławę bliźniego zaraz po koronce, (…) Piątek suszył o grzankach, pił jak byk w niedzielę, W wieczór był na Nalewkach, a rano w kościele. 

Na bal spieszy także modna dama Właśnie w szczęśliwym kraju jest się z czego cieszyć. Autor nawiązuje tu do tragicznej sytuacji Polski, która przeżyła pierwszy rozbiór. Szlachcic smutny wróci z Warszawy lękając się o przyszłość ojczyzny, w której skacze Polak na jednej nodze, obcy grają (…) My tańczym, biją w bębny ogromni sąsiedzi.
 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.