Wypracowania

Cudzoziemka – Róża Żabczyńska – dzieje życia – charakterystyka – Maria Kuncewiczowa

Bohaterką książki Marii Kuncewiczowej Cudzoziemka jest Róża Żabczyńska. Niezwykle przejmująca historia i zagmatwane losy autorka przedstawia w formie wspomnień tytułowej bohaterki, która osiąga kres swoich dni, jest to ostatni dzień jej życia. Bohaterka analizuje własne życie i stara się z nim rozliczyć, znaleźć przyczynę tych wszystkich niepowodzeń i porażek.

Różę poznajemy jako sześćdziesięcioletnią kobietę, która zadręcza siebie i całą rodzinę osobistymi problemami i ciągłymi wybuchami złości. Całe otoczenie się jej boi, zarówno mąż, dzieci, wnuki, na służbie kończąc. Jest osobą o silnym i zarazem niełatwym charakterze, bezwzględna, nie uznaje żadnego sprzeciwu, typowa złośnica.

Jest to powieść psychologiczna i Maria Kuncewiczowa stara się odpowiedzieć, skąd w niej tyle gniewu i jak się okazuje, przyczyn należy szukać w dzieciństwie i wczesnej młodości.

Róża byłą córką polskiego emigranta, urodziła i wychowała się w Rosji. W Taganrogu, gdzie spędziła dzieciństwo, mówiono o niej polska barisznia, gdyż wyróżniał ją polski akcent. Wtedy nosiła jeszcze imię Róża.

Gdy skończyła 16 lat, przyjechała do Warszawy, aby się uczyć gry na skrzypcach. Pobyt i życie w Polsce wyzwalają w niej ciągłe poczucie etnicznej inności, czuje się nieco zagubiona i wyobcowana. Dlatego w Warszawie też czuła się obco, wyróżniała ją egzotyczna uroda oraz w mowie dało się wyczuć z lekka rosyjski akcent. Tu z kolei mówiono o niej „moskiewska”. Ciotka zmieniła jej imię na Ewelina, które też wydawało się jakieś obce.

Bohaterka z żalem wspomina swą nieszczęśliwą miłość do syna profesora muzyki, Michała Bądskiego. Była to jej pierwsza, wielka miłość. To on odkrył w niej piękno, podziwiał jej urodę, wdzięk, a ona z większą przyjemnością spoglądała na siebie w lustro i porównywała się z innymi kobietami.

Jednak w tym czasie oprócz zawodu miłosnego (bowiem Michał ją porzucił) przeżyła także rozczarowanie zawodowe, profesor January oznajmił jej, że z powodu wady nadgarstka nie może zostać skrzypaczką. Od tej pory jej życie emocjonalne zostało jakby stłumione. Bohaterka czuje się skrzywdzona przez los, to co do tej pory dawało jej radość życia, przestało się liczyć. Róża zaczęła mścić się na całym świecie, a głównie na mężczyznach.

Zaczęła też żyć podwójnym życiem: oficjalnym, czyli rodzina oraz życiem wymyślonym, które dotyczyło tylko jej, nikt nie miał do niego wstępu. Był w nim jedynie Michał, który ją nadal kochał, i czasem ona jako artystka skrzypaczka.

Życiem z mężem i dziećmi była dla niej wielką udręką, czymś, co ją przede wszystkim męczyło. Obowiązki domowe traktowała jako przymus, tym bardziej ze złością i agresją odnosiła się do najbliższych. Skrzywdzona w młodości, teraz ona raniła innych. Przeważnie nic się jej nie podobało, albo bardzo niewiele. Męża Adama nie kochała, ciągle go krytykowała, był jej obojętny. Podobnie postępowała z dziećmi, gdyż nie były jej dziećmi z Michałem, a tym bardziej przez długie lata nie zauważała córki Marty, gdyż była podobna do ojca.

Najbardziej kochała Władysława, na niego przelewała wszystkie swoje uczucia. Uważała go nie tylko za syna, ale i za partnera. Chodziła z nim na koncerty, dokładała wszelkich starań, aby go wykształcić, a robiła tak, gdyż wyobrażała sobie, że to właśnie syn Michała.

Chłopak był doszczętnie uzależniony od matki. Nie wpłynęło to jednak pozytywnie na jego młodość i charakter. Była zazdrosna o wszystkie kobiety syna, w każdej z nich widziała swoją rywalkę. Gotowa była walczyć o Władysława, aby jakaś kobieta jej go zabrała, jak już to raz zrobiła, zabierając ukochanego Michała. Władysław pragnął wyzwolenia, przeżycia normalnej, prawdziwej miłości. Z drugiej strony był już tak zdegradowany przez matkę, że zaczął czuć do kobiet niechęć. Róża jednak tego nie rozumiała.

Marta, którą uważała głównie za córkę Adama, zaczęła się nieco interesować, gdy usłyszała, jak ona śpiewa. Zmieniła szybko plany męża i córki o podjęciu nauki w szkole rolniczej, zdecydowała, że Marta zostanie śpiewaczką. Pragnienia swoje o karierze artystki przeniosła na córkę, zaczęła teraz poświęcać jej więcej czasu. Ale zachowywała się wobec Marty bezwzględnie, decydowała o jej znajomościach, spotkaniach, zmuszała do ciężkiej pracy, aby jej talent nie został zmarnowany. Marta, zgodnie z życzeniem matki, została śpiewaczką, pomimo, że była dorosłą kobietą, bała się kiedykolwiek sprzeciwić matce.

Róża zachowywała się jak małe, rozbeskwione dziecko, które chce być nieustannie w centrum zainteresowania. W gruncie rzeczy to zraniona kobieta, która wyzwalając agresję, stara się ukryć swój ból. Zraniono ją w młodości odbierając jej ukochanego mężczyznę oraz bezgraniczną miłość do sztuki. Ciągle jej coś odbierali, dlatego i ona nie umiała obdarowywać. Najprawdopodobniej wrogość i złość były rozpaczliwym wołaniem o pomoc. Tak to wiodła nieszczęśliwe życie, zadawała innym ból i sama też cierpiała.

Pod koniec życia, gdy pojechała leczyć swoje skołatane serce doktor Gerhard zalecił jej zamiast leków na serce, uśmiech do częstego stosowania. Z jej twarzy ustąpiła złość, przed śmiercią była szczęśliwa i radosna, jakiej do tej pory nikt nie widział. Do córki Marty powiedziała: „ani ambicja, ani sztuka, ani podróże, ani bogactwo – uśmiech jest niezbędny do życia (…) taki uśmiech, który z sytego serca płynie”.

Exit mobile version