Miłosierdzie gminy – Problematyka. Ironiczna wymowa tytułu – Maria Konopnicka
Gospodarze chętnie zgłaszali swą dobrą wolę otoczenia opieką licytowanych mizerot, w istocie pod przykrywką chrześcijańskiego miłosierdzia, jak to uważali Pan Bóg miłosierny niczyjej krzywdy nie chce, ukrywali prawdziwy powód przyjęcia do domu tych ludzi, chodziło im tylko o pieniądze, które mieli na nich otrzymywać.
Niemiłosierdzie gminy jest tym bardziej przerażające, że przez nią nieuświadomione, wprost przeciwnie, sekcja dobroczynności uważała, że ma z tego względu powód do wielkiej dumy. Świadczy o tym przepiękna mowa radcy gminy, który przed licytacją zawsze zwracał się do zebranych licytantów tymi słowami: Ustawy gminy są ustawami chrześcijańskiego miłosierdzia, są one nie tylko naszą zdobyczą cywilizacyjną, ale naszą chlubą, nasza gmina przygarnia tych, których skrzywdziło życie.
Licytacja starych, biednych ludzi przypomina raczej handel zwierzętami na targowisku czy niewolnikami. Zainteresowani farmerzy oglądają zęby, sprawdzają siłę mięśni licytowanych ludzi, próbują sprawdzić, czy przydadzą się jeszcze w ich gospodarstwie. Dla ogółu mieszkańców to tylko forma rozrywki, nikt nawet nie czuje współczucia.
Dodaj komentarz