Joseph Conrad – Tajfun – Streszczenie

Opowiadanie Josepha Conrada Tajfun opowiada o burzy morskiej i walce załogi parowca Nan-Shan z żywiołem.

Głównym bohaterm utworu jest dowódca statku, kapitan Mc Whirr. Człowiek ten, z pozoru zwyczajny i przeciętny, nieco flegmatyczny w obliczu śmiertelnego zagrożenia nawet przez moment nie traci pewności siebie, staje się prawdziwym wilkiem morskim. Podtrzymuje na duchu swoją załogę, czym zaskarbia sobie jej szacunek.

Kapitan Mc Whirr w wieku 15 lat uciekł z domu w Belfaście na morze. Przez osiem miesięcy nie dawał znaku życia, więc rodzice uznali, że syn najprawdopodobniej nie żyje. Któregoś dnia otrzymali list, w którym pisał o pięknej pogodzie w Talcahuano oraz poinformował ich, że został marynarzem. Pomimo, że nigdy nie marzył o dalekich morskich podróżach i wielkich przygodach stwierdził, że nadaje się do tej roboty. W życiu zawsze cenił stabilizację, więc założył rodzinę i wędrował po morzach głównie z jednym celem- by zarobić na jej utrzymanie.

Nie był przesądny, nie wierzył w żadne znaki i przepowiednie. Dla niego liczyły się przede wszystkim fakty. Pewnego dnia płynąc przez Morze Chińskie zerknął na barometr, który wskazywał niebezpieczne obniżenie ciśnienia i już wiedział, że nadciąga sztorm. Nocą obudziło go silne uderzenie fali o brzeg statku oraz wycie wiatru. Pierwszy oficer parowca, Jukes, posiadający spore doświadczenie, z przerażeniem poiformował kapitana, że od pięciu minut szaleje tajfun. Wicher był tak silny, że wyrwał z rąk klamkę od drzwi kajuty, wył tak, że z trudem można było dosłyszeć czyiś głos. Sztorm okazał się silniejszy, niż myślał kapitan, jednak zachowywał  spokój i dodawał otuchy Jukesowi. Cała załoga rozpoczęła zaciętą walkę z siłami przyrody. Wokół rozpętało się prawdziwe piekło. Fale zabierały z pokładu wszystkie nieumocowane sprzęty, statek stracił łodzie ratunkowe. W pewnej chwili wielka fala zmyła za burtę pierwszego oficera, tylko opanowanie i profesjonalizm kapitana sprawiły, że wciągnął go z powrotem na pokład.

Bitwa z morskim żywiołem trwała niemalże do samego rana. O świcie wszystko się uspokoiło. Statek przetrwał uderzenie tajfunu. W liście do żony, w którym kapitan opisał przeżycia związane ze sztormem, zdradził swą najgłębszą tajemnicę, że była taka chwila podczas tajfunu, że serce z przerażenia podskoczyło mu do gardła. Nikt nie domyślał się, że kapitan stracił nadzieję na uratowanie statku i ludzi.
 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.